wtorek, 30 kwietnia 2013

Dax Cosmetics, Perfecta Beauty Mask, Koktajlowa maseczka S.O.S. na twarz i pod oczy rozświetlająca - moja opinia

Dzisiaj podzielę się z Wami moją opinią na temat dość popularnej maseczki z Perfecty - Koktajlowa maseczka S.O.S. na twarz i pod oczy rozświetlająca. Postanowiłam użyć jej przed piątkową imprezą. Dotychczas nie miałam zbyt wiele do czynienia z maskami Perfecty. Na początku muszę jednak zaznaczyć, że dokonałam pewnej modyfikacji i nie do końca zastosowałam się do zaleceń producenta...

Otóż, sposób użycia wyraźnie mówi: "Nałożyć na oczyszczoną skórę twarzy i wokół oczu. Nie zmywać. Po około 10-15 minutach można wykonać makijaż. Maseczkę stosować tak często, jak potrzeba."

Nie wiedziałam o tym zanim zakupiłam maseczkę, dopiero w domu, czytając sobie opis ujrzałam tę oto informację i lekko się zdziwiłam. Nałożyłam maseczkę, jednak przez uczucie lekkiego pieczenia byłam zmuszoną ją zmyć po 15 minutach, a z resztą nie wyobrażam sobie nakładać kosmetyków na maseczkę. Bardzo bałam się podrażnień, na szczęście po zmyciu maseczki buzia była gładka, rzeczywiście lekko rozświetlona i ładnie się prezentowała. Choć podejrzewam, że maska ta nie ma zbyt szerokiego działania pielęgnacyjnego i wraz ze zmyciem kończy się jej jakiekolwiek działanie.

 Skład:   Aqua, Hydrogenated Poly-1-Decene, Glycerin, Carbomer, Imperata Cylindrica Root Extract, PEG-8, Hauluronic Acid, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Silica, Acetyl Heptapeptide-9, Lolloidal Gold, Mica, CI 77891, Tin Oxide, Glyceryl Stearate, Stearyl Alcohol, Ceteareth-25, Ceteareth-20, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hydroxide, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Disodium EDTA, BHA, Parfum - nie przepadam za parabenami w składach, więc nie byłam zbyt zadowolona. Jednak po "głębszej" analizie składu okazuje się, że to niekoniecznie one mnie podrażniały:






Zapach jest całkiem przyjemny. A konsystencja kremowa, aczkolwiek niezbyt tłusta :)



Jeśli chodzi o cenę, to nie pamiętam zbyt dobrze, ale zapłaciłam za nią chyba 1,69zł, w każdym bądź razie dostaniecie ją za mniej niż 2zł. Czy jeszcze kiedyś ją zakupię? Być może, ale wtedy raczej spróbuję nałożyć ją na makijaż, choć wiele osób skarżyło się, że nałożony na nią makijaż wygląda jak z dużym dodatkiem brokatu (czyżby to był ten efekt rozświetlenia?), a podkład strasznie się roluje. Poza tym, nie wydaje mi się to zbyt higienicznym sposobem - takie tworzenie maski na twarzy przy pomocy maski, a właściwiej maseczki... ;) Jednak te 2 zł, a nawet mniej to nie jest zbyt wielka cena, dlatego w sumie każda z Was może spróbować, w końcu co buzia, to inne działanie i wymagania, a nuż, przypadnie Wam do gustu? :)

Testowaliście kiedyś tą maskę? Jeśli nie, to chciałybyście spróbować? Nałożyłybyście na nią make up?
A może testowałyście inne maski Perfecty? Co o nich myślicie?
Jeśli macie jakieś maski godne polecenia (niekoniecznie z Perfecty) to dajcie mi znać w komentarzu :)

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Hit Internetu - wcierka (maska?) musztardowa przyspieszająca porost włosów - efekty

Hej! Dzisiaj napiszę parę słów na temat wcierki (niektórzy mówią o niej "maska") musztardowej, która rzekomo przyspiesza porost włosów o 10 cm w ciągu miesiąca. Jedni mówili, że to bzdura, drudzy chcieli spróbować, ale brakowało im wiarygodnych źródeł potwierdzających skuteczność tej wcierki. Postanowiłam zaryzykować i spróbowałam, bo sama byłam ciekawa efektów, a nie chciałam czekać na pierwszych śmiałków. Więc tak, może zacznijmy od składu. Moja "musztardowa wcierka" składała się z (poza tym przepisem widziałam również taki z musztardą w proszku - niestety nie mogłam jej znaleźć w sklepach w moim mieście, dlatego zdecydowałam się na wersję z gorczycą):
  • 2 łyżki gorczycy w proszku (moja gorczyca w proszek zamieniła się z pomocą młynka)
  • 2 łyżki ciepłej wody, aby rozpuścić gorczycę
  • 1 żółtko
  • 2 łyżeczki oliwy z oliwek
  • 2 łyżeczki cukru
Tak wyglądało tworzenie wcierki w moim przypadku :)


Konsystencja powstałego wówczas mazidła była jak widać dość ciekła, ale na szczęście nie na tyle by spływać z głowy :) Taką mieszankę należało wcierać przez miesiąc - raz w tygodniu, w skórę głowy pozostawiając ją na godzinę.
Jeśli chodzi o zapach... Wcierka pachniała oczywiście za sprawą gorczycy jak musztarda :)

Wiele blogerek ostrzegało przed tym zabiegiem, w końcu praktycznie niemożliwym jest aby włosy urosły w ciągu miesiąca 10 cm, a poza tym gorczyca może nam znacznie przesuszyć i podrażnić skórę głowy (a w sumie na tym polega "skuteczność" tej wcierki - podrażniając skórę głowy by pobudzić włosy do wzrostu). Podczas stosowania tej wcierki podrażnień i przesuszenia skóry głowy co prawda nie odczułam, ale myślę, że to za sprawą wcierania w nią raz na jakiś czas olejku, poza tym moja skóra nigdy nie była jakoś specjalnie wrażliwa. Jednak jeśli ktoś wie, że jego skóra jest niezbyt odporna na podrażnienia - zdecydowanie odradzam tą maskę. Uważajcie także podczas spłukiwania jej z głowy - zmywała się bez większego problemu, ale raz się zapomniałam i woda wraz z wcierką popłynęły mi do oczu - piekło okropnie.

Czy w ogóle warto?  
Cóż jeśli chodzi o przygotowanie, nie jest ono jakoś specjalnie ciężkie, ale wcieranie jej w skórę głowy sprawia już odrobinę trudności, no i ten zapach... A jeśli chodzi o efekty - oceńcie sami. Niestety nie miałam jak zmierzyć włosów, ale zrobiłam sobie zdjęcia "przed" i "po". Przepraszam za jakość, ale wieczorem światło w łazience totalnie mi nie sprzyja, samowyzwalacz z resztą też nie. W rzeczywistości nie mam też zniszczonych włosów, a przynajmniej nie aż tak jak pokazują to te zdjęcia - kwestia oświetlenia ;)

                                                       PRZED                    PO MIESIĄCU
                                             
Zdjęcie "po" jest w nieco dalszej odległości, więc w rzeczywistości różnica w przyroście jest nieco większa. :)

Moim zdaniem szkoda czasu na tą wcierkę - efekty... nie wiem jak na zdjęciach, ale "w realu" zauważalne. Jednak nie jest to nic specjalnego. Nie warto ryzykować - jak już wspominałam wcierka może podrażnić nam skórę, a nawet znacznie ją przesuszyć. U mnie się tak na szczęście nie stało, ale efekt nie powala, więc w sumie zmarnowałam czas, nigdy więcej nie spróbuję - a testowałam wyłącznie po to, by odpowiedzieć na pytanie Internautkom wypytującym na przeróżnych forach o efekty tego specyfiku.

Ktoś ma jakieś pytania?
A może ktoś z czytelniczek próbował i ma odmienne zdanie niż moje?
Jeśli znacie inne, skuteczne metody na szybszy porost włosów to dajcie mi znać w komentarzu, chętnie wypróbuję :)

Pozdrawiam serdecznie, Iyss 




niedziela, 21 kwietnia 2013

Płyn micelarny z Biedronki (bebauty) - recenzja

Hej! Jak tam u Was z pogodą? U mnie zapowiada się świetny dzień! Idealny na rolki, hurra!
Dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią na temat dość sławnego już płynu micelarnego do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu bebeauty, który możemy znaleźć w Biedronce. Zużyłam już chyba 3 opakowania tego produktu, także myślę, że mogę coś o nim powiedzieć. 
Na butelce jest napisane, że jest to płyn dla skóry wrażliwej i że jest to produkty hypoalergiczny. Moja skóra z pewnością wrażliwa nie jest, ale czasem podczas korzystania z tego płynu piekły mnie oczy, nie wiem od czego to zależało, ale jednak. Dlatego myślę, że osoby, które faktycznie muszą używać produktów hypoalergicznych, będą nieco zawiedzione pod tym względem, ale za tą cenę (4,49zł) każdy może spróbować. 


 "delikatnie oczyszcza wrażliwą skórę twarzy oraz oczu z makijażu, także wodoodpornego oraz zanieczyszczeń. Pełni funkcję toniku, działa łagodząco i odświeżająco. Przywraca komfort czystej skóry bez pozostawienia uczucia ściągnięcia." - to obiecuje nam producent. Oczyszczać oczyszcza, ale czasem mam wrażenie, że mnie podrażnia w okolicach oczu i zostawia jakby tłustą powłoczkę na skórze. Mimo wszystko radzi sobie ze zmyciem kosmetyków, bezproblemowo schodzi także eyeliner także pod tym względem jest okay.

Nie jest to także tradycyjna odkręcana buteleczka, trzeba tak jakby "nacisnąć" na zakrętkę i wychodzi "dzióbek". Niestety, moim zdaniem otworek ten jest za duży i zawsze wylewam więcej płynu niż tego potrzebuję, a co za tym idzie płyn nie jest bardzo wydajny. Przy codziennym stosowaniu jedna butelka starcza mi na około 3 tygodnie. Choć i tak staram się zwilżyć płynem tylko jeden wacik i tak jakby "odcisnąć" z niego płyn na drugi, bo gdy tego nie robiłam, to musiałam wyciskać płyn z wacika, bo był zbyt mokry i płyn dosłownie lał mi się po twarzy. Płyn ten ma także dość mocny, chemiczny (?), ale mimo wszystko przyjemny zapach. Kojarzy mi się z środkami czystości czy jakimiś żelami do oczyszczania twarzy.


Jeśli chodzi o skład, moim zdaniem może być, zdziwiły mnie w sumie parabeny (Methylparaben, Propylparaben), w końcu to produkt hypoalergiczny, a parabeny lubią podrażniać. 






Generalnie produkt radzi sobie ze swoim zadaniem, dobrze zmywa makijaż, jest niedrogi. Minusem na pewno jest średnia wydajność, choć jak na tą cenę to i tak nie ma co narzekać. Nie podoba mi się w nim to, że czasem lub podrażnić mi oczy. Mam w zapasie jeszcze jedno opakowanie, jest to już moje 4 i myślę, że po nim spróbuję coś innego, ale kiedyś na pewno jeszcze wrócę do płynu micelarnego bebauty.

A co Wy o nim myślicie? Sprawdził się u Was? A może ktoś może polecić mi jakiś dobry płyn micelarny? Chętnie skorzystam z Waszych rad. :)


Pozdrawiam, iyss

niedziela, 7 kwietnia 2013

Słowem wstępu...

Hej wszystkim! Choć domyślam się, że w przeważającej części odwiedzającymi bloga będą kobiety :) Moją pasją jest wszystko co wiąże się z urodą i dobrym wyglądem, dlatego będę zamieszczać tutaj recenzje kosmetyków, sposoby na dobry wygląd.  Raz na jakiś czas pojawi się pewnie coś związane z modą, gotowaniem. Mam nadzieję, że z czasem przybędzie mi czytelników, w końcu tworzę bloga nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla Was, czytelników. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie!